sowie

Zdrowie, akcje zdrowotne, pomoc lekarska w Wałbrzychu i okolicach

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Chora służba zdrowia
2012-07-26 08:26


Jeden mały kleszcz może zrujnować długie lata, zaprzepaścić marzenia i popsuć plany. Wiedzą o tym osoby, która zostały przez niego ugryzione i zachorowały na boreliozę Pierwsze objawy zakażenia boreliozą występują po 3-4 dniach. Jest nim pojawiający się na ciele rumień, który jednak nie zawsze musi wystąpić. Potem zaczynają się bóle stawów i mięśni. Pojawiają się stany zapalne stawów kolanowych, łokciowych, biodrowych lub nawet palców. Borelioza atakuje również układ nerwowy. W efekcie chory może zapaść na zapalenie opon mózgowych lub zapalenie korzonków nerwowych. Powszechnie boreliozę leczy się za pomocą antybiotyków, które oczywiście zabiją większość bakterii Borrelii, ale również doprowadzą do zmniejszenia odporności całego organizmu, który traci możliwość naturalnej obrony przed infekcjami, a z czasem również do uodpornienia się bakterii Borrelii. Niestety antybiotyki nie są w stanie otworzyć ukrytych ognisk infekcji tzw. cyst i choroba po okresie nieaktywności powraca. Do naszej redakcji napisał Czytelnik, który opisał jak wygląda leczenie tej groźnej choroby. „Od roku czułem ból kręgosłupa i stawów. Brałem leki przeciwbólowe ponieważ myślałem, że to przemęczenie po pracy. Gdy ból zaczął mi już bardzo doskwierać zapisałem się na rehabilitację z myślą, że może ćwiczenia i masaże ulżą trochę mojemu cierpieniu.


Rehabilitant zalecił mi zrobienie badań na boreliozę gdyż wyczuł podczas masażu, że moje stawy są spuchnięte i najprawdopodobniej jest to zapalenie. Skojarzyłem, że faktycznie rok temu ugryzł mnie kleszcz, ale nie sądziłem, że od takiego małego ugryzienia mogą pojawić się tak wielkie zmiany w organizmie. Poszedłem więc do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie na zrobienie wyników. Okazało się, że muszę je zrobić na własny koszt, ponieważ NFZ tego nie refunduje. Kosztowało mnie to 200 złotych. Wynik wyszedł pozytywny. Zostałem skierowany na oddział zakaźny do szpitala. Tam powiedziano mi, że pierwszy wolny termin do specjalisty jest za pół roku. Ręce mi opadły. Jak można tak traktować ludzi. 20 lat ciężkiej pracy, odprowadzania składek i jak się człowiek poważnie zachoruje to i tak za wszystko musi płacić z „własnej kieszeni”. Nie poddałem się jednak. Zapisałem się do specjalisty, oczywiście prywatnie. W kolejce czekałem jakieś 4 godziny, ale to i tak lepiej niż wizyta za pół roku. Bardzo liczy się przecież czas i jak najszybsza diagnoza. Lekarz przepisał mi antybiotyki, które brałem cztery tygodnie i przeszedłem męczarnię. Teraz czeka mnie jeszcze leczenie szpitalne i seria badań do zrobienia, ale na kiedy dostanę termin tego nikt nie wie. W naszym kraju podczas choroby można się naprawdę poważnie rozchorować”. Podstawą całkowitego wyleczenia z boreliozy jest rozbicie ognisk zakaźnych tzw. cyst w których zamykają się krętki boreliozy. To może potrwać nawet rok. Dlatego trzeba uzbroić się w cierpliwość. Do służby zdrowia, kolejek w przychodniach i pieniędzy na kontach, bo leczenie nie jest tanie. Stosujmy preparaty, chroniące nas przed ugryzieniem kleszcza i sprawdzajmy nasze ciało i ubrania po przyjściu do domu. (red)
źródło: 30minut



Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: